W II kwartale tego roku o 6 mln zł zmalała wartość zadłużenia przedsiębiorców, którzy ogłosili niewypłacalność. Najwięcej przedsiębiorstw, które ogłosiły upadłość i przed upadłością były notowane w KRD, znajduje się w woj. śląskim – to łącznie 14 podmiotów, które mają do oddania ponad 7 mln zł. Drugie miejsce województwo pomorskie dzieli z mazowieckim. W każdym z nich sześć firm ma do zwrotu odpowiednio: 600 tys. zł oraz 500 tys. zł. Z kolei trzecie miejsce należy ex aequo do województwa warmińsko-mazurskiego oraz małopolskiego, gdzie pięć firm musi zwrócić kontrahentom 500 tys. zł i niecałe 800 tys. zł.
Jeśli chodzi o branże, to największe należności mają do odzyskania wierzyciele z branży finansowo-ubezpieczeniowej – ich dłużnicy muszą zwrócić prawie 6 mln zł. Na blisko 2 mln zł czeka handel, a na 1,4 mln zł – firmy wytwarzające i zaopatrujące w energię elektryczną. Największa nieuregulowana suma zobowiązań widnieje na koncie branży wydawniczej – 4,6 mln zł, drugi jest przemysł – 3,6 mln zł, a trzecie rolnictwo z 1 mln zł długu.
Jak zwrócił uwagę Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, firmy, które zdecydowały się na restrukturyzację w II kwartale tego roku i w dniu jej ogłoszenia były notowane w KRD, pozostawiły po sobie 3,5 tys. nieuregulowanych zobowiązań finansowych na łączną kwotę 51 mln zł. Najwięcej takich dłużników działało w woj. mazowieckim, w którym 77 firm ma do zwrotu ponad 10 mln zł. Na drugim miejscu jest 28 firm z woj. małopolskiego z 6 mln zł długu. Trzecie było woj. wielkopolskie, gdzie 52 firmy zadłużyły się na 5 mln zł. Najmniej zaległych zobowiązań mają natomiast przedsiębiorcy z województwa lubuskiego i świętokrzyskiego – 700 tys. zł. Według eksperta na niewypłacalność nie powinno się patrzeć przez pryzmat wielkości pozostawionych długów. – One mogą być niewielkie, ale w przypadku małych firm to może być wystarczające, by stracić zdolność do regulowania zobowiązań – wyjaśnił. Dodał, że im mniejsi wierzyciele, tym bardziej dotkliwy jest dla nich jest brak zapłaty kilkunastu czy nawet kilku tysięcy złotych.
Spośród przedsiębiorstw, które w II kwartale rozpoczęły restrukturyzację, w najgorszej sytuacji są firmy budowlane – na ich koncie widnieje prawie 10 mln zł nieopłaconych zobowiązań. W równie złej kondycji jest przemysł, którego zadłużenie w restrukturyzacji wynosi 9,2 mln zł, i handel z 8 mln zł. Wśród wierzycieli największą kwotę do odzyskania mają firmy z branży: finansowo-ubezpieczeniowej (14,5 mln zł), handlowej (ponad 10 mln zł) oraz przedsiębiorcy z sektora nauki i techniki (ponad 6 mln zł).
Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że w pierwszej połowie 2023 r. 208 firm ogłosiło upadłość, a wobec 2160 wszczęto postępowanie restrukturyzacyjne. Analizując dane z perspektywy kwartałów, widać, że drugi kwartał bieżącego roku przyniósł mniejszą liczbę upadłości niż pierwszy – 103 wobec 105, ale większą liczbę restrukturyzacji – 1108 wobec 1052. Zmniejszyła się nieco natomiast łączna wartość zadłużenia, jakie po sobie zostawili niewypłacalni przedsiębiorcy – 64 mln zł wobec blisko 70 mln zł w I kwartale.
Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, współpracującej z KRD, wskazał, że ryzyko natknięcia się na dłużnika będącego u progu upadłości jest bardzo duże. – Dobrze, aby przedsiębiorcy mieli opracowane scenariusze działania na wypadek, gdy kontrahenci ociągają się z zapłatą. Taki plan to przejaw odpowiedzialności za stabilność finansową swojej firmy. Czekanie, aż klient sam zapłaci, utwierdza go w przekonaniu, że uregulowanie faktur można odwlekać w nieskończoność, aż do bankructwa. Wtedy jednak odzyskanie pieniędzy jest bardzo trudne i wymaga dużo determinacji – wskazał ekspert.
fot. freepik.com
oprac. /kp/