Problem marnowania żywności w Polsce pozostaje poważny. Choć coraz więcej Polaków deklaruje, że nie wyrzuca jedzenia, jego ogromne ilości wciąż trafiają do śmietników, a same gospodarstwa domowe pozbywają się rocznie prawie 3 mln t. Tymczasem 2,5 mln Polaków żyje w ubóstwie, a ok. 1,5 mln korzysta z pomocy przekazywanej przez banki żywności.
– W Polsce wciąż marnujemy żywność – to jest ok. 5 mln t. Coraz więcej osób deklaruje, że nie marnuje, ale też taki sam odsetek, ok. 45% mówi, że zdarza się wyrzucać im żywność. Najwięcej marnujemy w domach – to jest 60% z tych 5 mln t żywności rocznie. Na etapie produkcji to jest ok. 15%, a sklepy i handel odpowiadają za 7% – wskazuje Agnieszka Deja, wiceprezeska zarządu Banku Żywności SOS w Warszawie. Najczęściej w koszach ląduje pieczywo, wędliny, warzywa i owoce, a powodem jest głównie upływ terminu przydatności do spożycia, niewłaściwe planowanie posiłków, nadmierne zakupy i niewłaściwe przechowywanie – wynika z raportu Federacji Polskich Banków Żywności „Nie Marnuj Jedzenia 2024”.
27% respondentów deklaruje, że wyrzuca żywność do kosza kilka razy w miesiącu – to wzrost o 3 p.p. w porównaniu do 2023 r., a 17% przyznaje, że ma to miejsce przynajmniej razy w tygodniu (-2 p.p.). Ogólny odsetek osób przyznających się do wyrzucania żywności spadł jednak o 11 p.p. względem 2023 r., a 22% pytanych twierdzi, że wyrzuca jedzenie rzadziej. – Coraz częściej idziemy na zakupy z listą, wybieramy to, czego nam jeszcze brakuje, bądź jeżeli mamy nadmiar czy krótkie terminy, to przekazujemy komuś, dzielimy się jedzeniem. Sklepy i producenci też coraz częściej w ramach strategii marketingowych myślą o tym, żeby jak najmniej marnować, jak najwięcej sprzedać, ale to, czego nie sprzedadzą i co jeszcze może się nadawać do spożycia, może być przekazane organizacjom pozarządowym, w tym bankowi żywności – podkreśla Agnieszka Deja.
Jak tłumaczy, wciąż bardzo dużo osób potrzebuje żywności. Według ostatnich badań w Polsce ok. 2,5 mln osób żyje w ubóstwie. W 2022 r. z pomocy żywnościowej organizacji partnerskich banków żywności skorzystało 1,4 mln osób, rok później – 1,5 mln. Zdaniem 77% gospodarstw domowych korzystających z pomocy banków żywności ich sytuacja finansowa pogorszyła się w ostatnim roku, ponad połowa przyznała, że ich dochody nie wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb, a ok. 45% – że są w stanie zaspokoić podstawowe potrzeby, ale większe zakupy wymagają wcześniejszego planowania. Prawie 60% przyznało, że musiało kupować żywność z pożyczonych pieniędzy. Ponadto 36% respondentów stwierdziło, że zdarzało im się odczuwanie głodu z przyczyn finansowych. – Są dane, które pokazują, że 1/3 żywności, którą produkujemy na świecie, jest marnowana, idzie do kosza. Jednocześnie już 1/4 z tej 1/3 to jest ilość, która by była wystarczająca, żeby pomóc rozwiązać problem głodu na świecie. To jest uproszczenie, ale myślę, że bardzo ciekawie pokazuje, że niedożywienie i głód to jest niekoniecznie problem produkcyjny, ale logistyczny – komentuje Małgorzata Żurowska, liderka projektów społecznych i zrównoważonego rozwoju w Glovo.
Agnieszka Deja tłumaczy, że 80% pracy banków żywności to aktywne kontaktowanie się z potencjalnymi darczyńcami i producentami, a poza ich zaangażowaniem ważne są także kwestie legislacyjne. Najważniejsza jest procedowana aktualnie nowelizacja ustawy o niemarnowaniu żywności, dzięki której łatwiej będzie chronić żywność przed zmarnowaniem, a także ją zagospodarować. Zgodnie z nowymi przepisami wszystkie sklepy powyżej 250 m² będą musiały mieć podpisaną umowę z organizacją, która będzie odbierać żywność. Firmy te będą musiały też płacić wyższe opłaty za każdą tonę żywności przeznaczoną do utylizacji. – Myślę, że te opłaty pozwolą na myślenie o tym, żeby wcześniej tę żywność przekazać potrzebującym. Oczywiście potrzebujemy też infrastruktury i dobrych systemów logistycznych do zarządzania żywnością z krótką datą. Dla banków żywności to jest wyzwanie. Potrzebujemy także edukacji konsumentów, ale też edukacji firm, sprzedawców, tych, którzy zarządzają i dysponują dużymi ilościami żywności – podsumowuje ekspertka.
fot. freepik.com
oprac. /kp/