• +48 502 21 31 22

Eksperci obalają mit o wypieraniu Polaków z rynku pracy przez Ukraińców

Bariera językowa i problem z uznawalnością dyplomów w Polsce często uniemożliwiają Ukraińcom wykonywanie pracy zgodnej z ich kompetencjami.

Eksperci obalają mit o wypieraniu Polaków z rynku pracy przez Ukraińców

W marcu w polskim internecie zaobserwowano wzrost antyukraińskich narracji, wśród których szczególnie pojawiało się twierdzenie, że obywatele Ukrainy odbierali Polakom miejsca pracy. Eksperci dementują tę tezę, podkreślając, że Ukraińcy w rzeczywistości minimalizują problemy na polskim rynku pracy, znajdując zatrudnienie w sektorach borykających się z niedoborem pracowników.

Z analizy przeprowadzonej przez Data House Res Futura i SentiOne obejmującej 325 milionów publikacji w polskojęzycznych mediach społecznościowych wynika, że antyukraińska retoryka w marcu osiągnęła skalę niespotykaną od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W 21% z nich powielana jest kłamliwa teza o wypieraniu Polaków z rynku pracy przez obywateli Ukrainy.

Katarzyna Dębkowska, kierowniczka zespołu foresightu gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym, wskazuje, że pod koniec ubiegłego roku w ZUS było ubezpieczonych 727 tys. obywateli Ukrainy. – Oznacza to, że funkcjonują w naszym systemie emerytalnym i rentowym, a więc płacą wszelkie niezbędne składki. Większość z nich to osoby zatrudnione na etacie i wykonujące pracę na zlecenie. 5% to osoby prowadzące własną pozarolniczą działalność gospodarczą. Od wybuchu wojny Ukraińcy w Polsce zarejestrowali 77,7 tys. jednoosobowych firm. To 12% zakładanych w Polsce JDG. Wskaźnik aktywności zawodowej dotyczy 70% Ukraińców – zarówno tych, którzy przybyli do Polski po rosyjskiej agresji, jak i wcześniej – w celach zarobkowych – wymienia ekspertka. Przekonuje, że przy obecnej niskiej stopie bezrobocia w Polsce trudno mówić o zabieraniu pracy przez Ukraińców. – Przy tak niskiej stopie zapotrzebowanie na pracowników wciąż jest znaczne – podkreśla.

Katarzyna Dębkowska zwraca uwagę, że bariera językowa i problem z uznawalnością dyplomów w Polsce często uniemożliwiają Ukraińcom wykonywanie pracy zgodnej z ich kompetencjami, przez co nierzadko pracują poniżej swoich kwalifikacji. Najczęściej znajdują zatrudnienie w przetwórstwie przemysłowym (30%), transporcie i magazynach (18%), usługach (np. sprzątanie) oraz w budownictwie. – Z przeprowadzonych przez nas na początku tego miesiąca badań wynika, że właśnie budownictwo oraz transport-spedycja-logistyka to sektory, w których poszukuje się pracowników, ale chętnych za bardzo nie ma – tłumaczy. W jej ocenie Polacy nie są też wypierani przez Ukraińców w zawodach wymagających wysokich kwalifikacji. – Jeśli chodzi o pracowników wykwalifikowanych i zawody deficytowe, to cudzoziemcy nam tego nie zapełniają. Obecnie zaledwie 3% pozwoleń na legalną pracę w Polsce dotyczy zawodów wymagających wysokich kwalifikacji – zaznacza ekspertka.

Podobne wnioski płyną z obserwacji Jurija Grigorenki, głównego analityka Gremi Personal. – Jako człowiekowi, który zawodowo zajmuje się rynkiem pracy, zarzut, że "Ukraińcy zabierają Polakom pracę", wydaje mi się śmieszny. Przecież już nie starczy Ukraińców, żeby wypełnić luki w poszczególnych sektorach. Świadczy o tym stale rosnąca liczba osób z Azji czy Ameryki Południowej znajdujących zatrudnienie w Polsce – zauważa ekspert. Wyjaśnia, że deficyt zatrudnienia nie jest równomierny i dotyczy głównie lokalizacji oddalonych od większych ośrodków miejskich i prac sezonowych. – Sektor agrarny po rozpoczęciu wojny mocno ucierpiał, bo Ukraińcy, którzy przyjeżdżali do Polski jako pracownicy sezonowi, przekwalifikowali się i podjęli pracę o charakterze całorocznym. Branża potrzebowała trochę czasu, żeby się przestawić na pracowników z Azji, głównie Nepalu i Bangladeszu. Zanim to nastąpiło, miała poważny problem – wskazuje.

Eksperci są zgodni, że nieprawdziwe jest również przekonanie o preferowaniu Ukraińców przez przedsiębiorców ze względu na niższe płace. Katarzyna Dębkowska przyznaje, że dane dotyczące wniosków legalizujących zatrudnienie wskazują na medianę wynagrodzeń Ukraińców oscylującą wokół płacy minimalnej, ale często jest to zaniżona deklaracja. Pracodawcy przy zatrudnianiu cudzoziemców kierują się kompetencjami, a nie narodowością, i nie ma dowodów na znacząco niższe zarobki Ukraińców. Jurij Grigorenko dodaje, że możliwość płacenia Ukraińcom mniej już minęła, a pracodawcy przy identycznych kwalifikacjach wybierają Polaków.

Katarzyna Dębkowska ocenia, że "kolizja na rynku pracy nam nie grozi". – Wskazuje na to choćby sytuacja demograficzna. Jest nas coraz mniej, coraz większą część społeczeństwa stanowią osoby w wieku poprodukcyjnym. W tej sytuacji cudzoziemcy mogą być naszym wsparciem, a nie zagrożeniem. Dotyczy to również zawodów wymagających wysokich kwalifikacji. Zamiast obawiać się konkurencji obcokrajowców, warto zastanowić się, w jaki sposób sprawić, żeby wysoko wykwalifikowani pracownicy byli skłonni podjąć pracę u nas, a nie w innych krajach zachodnich. Tamtejszy rynek pracy w dużej mierze korzysta z zasobów z państw spoza UE. Na przykład szczególnie pożądani są pracownicy w sektorze usług medycznych, co ma ścisły związek ze starzeniem się społeczeństwa – przekonuje. Jurij Grigorenko podziela to zdanie. – Co roku z rynku pracy w Polsce znika 200 tys. zatrudnionych. Jednocześnie liczba ofert pracy rośnie. W pewnym stopniu wolumen tych potrzeb jest ograniczany przez postępującą cyfryzację i automatyzację. Ale wciąż w poszczególnych sektorach po prostu brakuje ludzi do pracy. Te luki wypełniają obcokrajowcy – podsumowuje ekspert.

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka