
Polski sektor energetyczny stoi przed wyzwaniem transformacji, a kluczową rolę w tym procesie odgrywa gaz ziemny. Jest on traktowany jako paliwo pomostowe, które ma umożliwić płynne przejście od energetyki opartej na węglu do tej, która wykorzystuje odnawialne źródła i energię jądrową. Zgodnie z danymi Polskich Sieci Energetycznych moc zainstalowana w elektrowniach gazowych wzrosła z 4,7 GW w 2023 r. do blisko 6 GW na koniec 2024 r., a w ciągu kolejnych pięciu lat ma się podwoić.
– Rola gazu w energetyce jest przejściowa, chociaż istotna i myślę, że z gazem ziemnym będziemy mieć do czynienia trwale. Zapotrzebowanie w energetyce na gaz ziemny w Polsce, zgodnie z dostępnymi prognozami, będzie rosnąć o ok. 50% względem tego, co mamy w tej chwili w latach 30. Później w latach 40., w związku z rozwojem technologii magazynowania, energii wytwarzanej z odnawialnych źródeł, a także ze spodziewanym pojawieniem się energetyki atomowej na naszym rynku, powróci zapewne do wolumenów obecnie zużywanych – tłumaczy Paweł Majewski, członek rady Fundacji SET, były prezes PGNiG.
W 2024 r. produkcja energii elektrycznej z gazu osiągnęła historyczny rekord 20 TWh, co odpowiadało za ponad 12% całej produkcji. Największe przyrosty związane były z uruchomieniem nowych bloków gazowych w Gryfinie.
Nowy Krajowy Plan Energii i Klimatu 2030 przewiduje, że szczyt zapotrzebowania na gaz przypadnie na lata 2025–2030, a następnie do 2040 r. spadnie o połowę. W energetyce i ciepłownictwie zużycie zmniejszy się z obecnych 8,6 mld do 3,3 mld m³ rocznie (według scenariusza WAM, czyli uwzględniając wdrożenie dodatkowych środków polityki klimatyczno-energetycznej). W ocenie Pawła Majewskiego gaz może zostać z nami na dłużej. – Jest idealnym paliwem bilansującym energetykę pogodozależną, czyli tę wytwarzaną w odnawialnych źródłach energii. Elektrownie gazowe są bardzo elastyczne, można je szybko włączać i wyłączać, tak że myślę, że gaz zostanie z nami na dłużej – prognozuje ekspert.
Choć Polska nie importuje już gazu z Rosji, nadal 82% zapotrzebowania pokrywa import. Najwięcej surowca pochodzi z Danii (38%), USA (22%) i Kataru (16%). W sumie w 2024 r. dostawy gazu z zagranicy wyniosły 16,8 mld m³, zużycie gazu ziemnego było natomiast na poziomie 19,4 mld m³ ekwiwalentu gazu wysokometanowego.
Ważnym elementem bezpieczeństwa są Baltic Pipe, krajowe wydobycie (ok. 3,5 mld m³ rocznie) i terminal LNG w Świnoujściu. Kolejną strategiczną inwestycją ma być pływający terminal FSRU w Zatoce Gdańskiej zdolny do regazyfikacji ponad 6 mld m³ gazu rocznie. Oddanie go do użytku planowane jest na lata 2027–2028.
W zeszłym roku jedna trzecia gazu w Polsce została zużyta do produkcji energii elektrycznej i ciepła, a największymi odbiorcami są przemysł (31%) i gospodarstwa domowe (27%). – Nie sposób pominąć tutaj ciepłownictwa, dlatego że w polskich realiach klimatycznych, żeby zasilić ciepłownictwo systemowe, trzeba coś spalić. Jeżeli odejdziemy od węgla, to naturalnym następcą węgla jest gaz, a w mniejszych instalacjach także biomasa. Ale to właśnie inwestycje w instalacje do spalania gazu, w kotły gazowe w ciepłownictwie są szczególnie istotne – podsumowuje Paweł Majewski.
fot. freepik.com
oprac. /kp/