W ubiegłym roku sprzedaż kredytów dla mikroprzedsiębiorców była o ok. 12% niższa – zarówno pod względem ilościowym, jak i wartościowym. Na decyzje mikrofirm wpłynęły duża niepewność i trudna sytuacja gospodarcza: galopująca inflacja i znaczące podwyżki stóp procentowych.
– Rok 2022 był trudny gospodarczo, pojawiła się dość wysoka inflacja niewidziana od ponad 20 lat, nastąpił wzrost stóp procentowych do poziomu też niewidzianego od 20 lat. W dwóch ostatnich kwartałach roku wystąpiło spowolnienie wzrostu produktu krajowego brutto, czyli mamy dwa negatywne czynniki wpływające istotnie na sytuację na rynku kredytów dla mikroprzedsiębiorców. Rosnącej inflacji towarzyszy spadające tempo wzrostu gospodarczego, co możemy nazwać stagflacyjnością. I to bardzo niekorzystnie wpłynęło na akcję kredytową dla mikroprzedsiębiorców w roku 2022 – tłumaczy dr hab. Waldemar Rogowski, profesor SGH, główny analityk Grupy BIK.
Wyniki z ubiegłego roku są znacznie poniżej poziomów z przedpandemicznego 2019 r. i tylko nieco lepsze niż w 2020 r. Największe spadki odnotowano w branży produkcyjnej i handlowej, gdzie sprzedaż kredytów była niższa odpowiednio o 21,3% i 15,4%. Mikrofirmy z branży usługowej, która odpowiada za 42% rynku, zaciągnęły o prawie 10% mniej kredytów. Tu spadek nie był tak znaczący, bo niektóre segmenty sektora usług, jak rozrywka, kultura, sport czy turystyka, odbijające się po pandemicznych restrykcjach, potrzebowały finansowania zewnętrznego na rozwój. Z kolei w branży budowlanej liczba zaciąganych kredytów była zaledwie o 1,4% niższa niż w 2021 r. W rezultacie tych wszystkich spadków portfel zadłużenia mikrofirm w 2022 r. spadł o 1 mld zł i wyniósł na koniec grudnia nieco ponad 73 mld zł.
– Mikroprzedsiębiorcy zazwyczaj pożyczają na działalność bieżącą, operacyjną. Wynika to z udziału zarówno kredytów obrotowych, jak i kredytów w rachunku bieżącym jako podstawowych, dominujących produktów w portfelu kredytowym, ale również na inwestycje, chociaż tutaj mamy niski udział – około 25% w zadłużeniu mikroprzedsiębiorców stanowią kredyty inwestycyjne. Co ciekawe, to właśnie kredyty inwestycyjne w 2022 r. najbardziej spadły, o około 37% – wyjaśnia dr hab. Waldemar Rogowski.
Dane BIK wskazują, że zaległości kredytowe ciążyły na koniec minionego roku na 45 tys. mikrofirm. Dodatkowo ponad trzykrotnie więcej przedsiębiorców ma zaległości pozakredytowe, a kolejne 22 tys. – zarówno kredytowe, jak i pozakredytowe. Ponad 8,2 mld zł wynoszą długi mikrofirm, które zawiesiły lub zamknęły działalność, i to one są najbardziej zagrożone.
Jak zapowiada dr hab. Waldemar Rogowski, ten rok nie powinien być dla rynku kredytów dla mikrofirm gorszy niż poprzedni. Jego zdaniem pewien wzrost akcji kredytowej jest możliwy już w pierwszym półroczu. – Wynika to przede wszystkim z rozpoczętego procesu dezinflacyjnego i raczej braku podwyżek stóp procentowych. Uważamy, że w drugim półroczu zacznie ponownie wzrastać produkt krajowy brutto. Wszystkie te czynniki, czyli stabilne stopy procentowe, rosnący PKB i spadek inflacji, przyczynią się do dość dobrego drugiego półrocza. Na cały 2023 r. prognozujemy wzrost na poziomie 10%, jeżeli chodzi o kredyty inwestycyjne, natomiast jeżeli chodzi o kredyty w rachunku bieżącym i kredyty obrotowe, wzrost na poziomie 15% w relacji do 2022 r. – prognozuje ekspert. Z prognoz BIK wynika, że w tym roku wartość sprzedanych kredytów wzrośnie z niecałych 16,3 mld do 18,7 mld zł.
fot. .freepik.com
oprac. /kp/