Na świecie jest coraz mniej wody, a jednocześnie coraz więcej ludzi, którzy potrzebują zdrowej, świeżej żywności. Także w Polsce deficyt słodkiej wody jest coraz większy – mieszkańcy zużywają jej więcej, niż jest się w stanie odtworzyć w naturalny sposób. Tymczasem rolnictwo w tradycyjnej formie pochłania niemal 70% zasobów. Dodatkowo do 2050 r. 2/3 mieszkańców będzie żyło w miastach. Dlatego już teraz warto produkować żywność blisko odbiorcy, bo skraca to łańcuch dostaw i ogranicza ślad węglowy. Rozwiązaniem może być akwoponika, czyli system łączący konwencjonalną hodowlę zwierząt wodnych z uprawianiem roślin w wodzie w sposób odzwierciedlający obieg materii w naturze – odchody hodowanych w dość tradycyjny sposób ryb czy skorupiaków nie zatruwają wody, lecz stają się źródłem składników odżywczych dla roślin.
Główne zalety akwaponiki to: produkcja ekologicznej żywności bogatej w wartości odżywcze, uprawa przez cały rok, bez względu na warunki atmosferyczne, minimalne zużycie wody – oszczędność nawet do 90% w porównaniu z rolnictwem tradycyjnym, zmniejszenie obszaru potrzebnego do uprawy roślin, redukcja odpadów trafiających do środowiska – większość składników jest wykorzystywana w systemie zamkniętym oraz wykorzystywanie deszczówki gromadzonej przez zielony dach.
Pierwsza w Polsce miejska farma akwaponiczna – AquaFarma – została otwarta we Wrocławiu obok Centrum Edukacji Ekologicznej „Hydropolis”. System, na którym się opiera, został zamknięty w przystosowanych do produkcji żywności kontenerach morskich i jest wyposażony w trzy zbiorniki do hodowli ryb. Na razie są w nim raki czerwonoszczypcowe, a w przyszłości pojawią się także ryby. W wyższym kontenerze są rośliny, m.in. burak liściowy, mizuna (japońska gorczyca) i rukiew wodna. Farma powstała w ramach polsko-norweskiego projektu USAGE. Druga taka instalacja jest w Oslo. To dopiero początek – projekt pilotażowy, dzięki któremu będzie można sprawdzić, czy w przyszłości z pomysłu będą mogły korzystać małe i średnie przedsiębiorstwa.
fot. Tomasz Hołod
oprac. /kp/