• +48 502 21 31 22

Zielone przestrzenie mogą zmniejszyć ryzyko powodzi miejskich

Już gwałtowne opady ponad 30 mm przekraczają możliwości systemów kanalizacyjnych, które nie zostały zaprojektowane z myślą o tak intensywnych zjawiskach.

Zielone przestrzenie mogą zmniejszyć ryzyko powodzi miejskich

Średnia temperatura rośnie, a wraz z nią częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych. Eksperci wskazują, że urbanizacja nasila ten problem, prowadząc do częstszych powodzi błyskawicznych. Rozwiązaniem są zielone miasta, które lepiej radzą sobie z zatrzymywaniem wody.

– Im więcej terenów zielonych, tym więcej możliwości wsiąkania i retencjonowania wody. Przyszłością są zielone miasta. Powodzie miejskie czy powodzie błyskawiczne to zjawisko, które – jak wszystko na to wskazuje – będzie się coraz częściej pojawiać i będzie coraz intensywniejsze. To wynika ze zmian klimatu. Atmosfera zaczyna trochę przypominać coraz bardziej gorący piec, na którym stoi czajnik: jest więcej ciepła, zachodzą coraz gwałtowniejsze procesy, podgrzana woda szybciej paruje, szybciej krąży w atmosferze – tłumaczy dr Jarosław Suchożebrski z Zakładu Hydrologii, Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego.

Takie zjawisko miało miejsce w połowie sierpnia. Ulewne deszcze nawiedziły m.in. powiat raciborski, a strażacy przeprowadzili w tym czasie 96 interwencji. Z kolei w Warszawie w ciągu 24 godzin padł rekord dobowej sumy opadów. Na stacji pomiarowej na Okęciu spadło ponad 90 l wody na m², na a Bielanach – prawie 120 l. Średnia miesięczna opadów deszczu w lipcu, najbardziej deszczowym miesiącu, wynosi ok. 90 mm, czyli 90 l/m², sierpniowa norma to ok. 60 mm. W kilku miejscach w Polsce były to najwyższe dobowe sumy opadu od początku prowadzenia w tych miejscach pomiarów. Tymczasem już gwałtowne opady przekraczające 30 mm przekraczają możliwości systemów kanalizacyjnych, które nie zostały zaprojektowane z myślą o tak intensywnych zjawiskach atmosferycznych.

– Przed gwałtownymi opadami się nie uchronimy, bo żaden system kanalizacyjny nie jest w stanie przejąć i szybko odprowadzić takiej objętości wody. Możemy próbować tę wodę przekierowywać na obszary zielone w mieście i stwarzać jak największą przestrzeń do infiltracji. Czy miasta są gotowe na powodzie miejskie? Myślę, że władze samorządowe zaczynają mieć świadomość, że to zaczyna być problem – wskazuje dr Jarosław Suchożebrski.

Aby skutecznie dostosować miasta do zmieniających się warunków klimatycznych, konieczne jest uwzględnienie tych kwestii w planowaniu przestrzennym i urbanistyce, a także rozwój błękitno-zielonej infrastruktury. – Miasta już podejmują działania na mniejszą skalę, takie jak zielone torowiska, zielone przystanki, ogrody deszczowe. To jest element rozszczelnienia przestrzeni miejskiej. To również magazynowanie wody, która spływa z placów, czyli po prostu budowanie podziemnych zbiorników na deszczówkę. Ale trudno sobie wyobrazić, żeby np. w centrum Warszawy nagle usunąć cały asfalt, cały beton i zrobić jeden wielki park. Najprostsze rozwiązania adaptacji do zmian klimatu to chociażby zielone dachy, zielone ściany czy ogrody deszczowe, ale również obniżenie krawężników tak, żeby woda z ulic i chodników mogła spływać na skwery, na tereny zielone i tam wsiąkać – tłumaczy ekspert.

Zdaniem zespołu doradczego przy PAN łączenie terenów zielonych z terenami retencji wody to jeden z najbardziej efektywnych sposobów na adaptację miast do zmian klimatu. Taki model pozwala nie tylko zmniejszyć ryzyko powodzi błyskawicznych, ale także wykorzystywać zgromadzoną w trakcie opadów wodę do regulacji mikroklimatu. – Coraz częściej więcej energii zużywamy w lecie na chłodzenie niż w okresie zimowym na ogrzewanie, a wszędzie w tych procesach potrzebna jest woda. Z kolei im więcej terenów zielonych, im więcej możliwości wsiąkania wody i jej retencjonowania, tym większa odporność na te gwałtowne zjawiska klimatyczne i pogodowe. To pomaga nam się chronić przed powodziami miejskimi, ale też łagodzi skutki suszy. Przyszłością są więc miasta z jak największą powierzchnią terenów zielonych – podsumowuje dr Jarosław Suchożebrski.

fot. arch. red.
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka