EU ETS jest jednym z największych i najskuteczniejszych systemów handlu emisjami CO₂ na świecie. Od 2005 r. redukcja emisji w sektorach nim objętych wyniosła 47,6%. Jednak zdaniem ekspertów po 2030 r. potrzebne są drastyczne zmiany, m.in. włączenie mechanizmów pochłaniania CO₂ – takie technologie mogą się stać kluczowe na drodze do neutralności klimatycznej.
System EU ETS jest kluczowym elementem polityki UE na rzecz walki ze zmianą klimatu oraz jej podstawowym narzędziem służącym do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych w sposób opłacalny. Zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci” firmy muszą kupować uprawnienia do emisji CO₂ na każdą tonę tego gazu, co motywuje je do ograniczenia emisji i poszukiwania bardziej ekologicznych rozwiązań. Uprawnienia można nabyć na rynku, otrzymać w ramach bezpłatnego przydziału i kupując od siebie nawzajem. – W tej chwili EU ETS, który funkcjonuje w Europie od 2005 r., jest największym takim systemem na świecie i najbardziej skutecznym, ponieważ bardzo szybko redukuje emisje. Z niedawnego raportu Komisji Europejskiej wynika, że pomiędzy 2022 a 2023 r. redukcje emisji dokonane za pomocą tego systemu sięgnęły ok. 16% – podkreśla Robert Jeszke, zastępca dyrektora ds. zarządzania emisjami w Instytucie Ochrony Środowiska – Państwowym Instytucie Badawczym.
Obecnie pod EU ETS podlega ok. 10 tys. europejskich firm, przede wszystkim energetyka, ciepłownictwo i energochłonne sektory, jak przemysł rafineryjny, stalowy, cementowy czy produkcja szkła i papieru. Obejmuje on ok. 40% całkowitych unijnych emisji cieplarnianych. – Jest to system skuteczny i dojrzały, choć z jego rozwojem wiązało się wiele bolączek i napięć politycznych. Natomiast w tej chwili wymaga on dużych reform, ponieważ jego konstrukcja i sposób działania kończy się de facto około 2040 r. Z kolei cele redukcyjne i polityka klimatyczna UE sięgają 2050 r. Dlatego jeśli ten system ma być nadal motorem napędowym dekarbonizacji europejskiej gospodarki, potrzebne są jednak drastyczne zmiany w perspektywie po 2030 r. – wskazuje ekspert.
Na listopadowym COP29 w Azerbejdżanie Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami zaproponował włączenie do EU ETS mechanizmów pochłaniania CO₂. To rozwiązanie – umożliwiające rozliczanie się jednostkami pochłaniania – byłoby dużym wsparciem dla sektora i kluczowe dla stabilności rynku po 2040 r. Ma to zapobiec wyczerpaniu limitów emisji i zjawisku ucieczki emisji, czyli przenoszenia produkcji poza UE. – Mechanizmy pochłaniania dwutlenku węgla będą odgrywać znaczącą rolę w przyszłej polityce klimatycznej UE i w samym systemie handlu emisjami. To są zarówno naturalne mechanizmy, np. pochłanianie CO2 przez lasy czy produkcja biomasy, która jest później wykorzystywana w celach energetycznych, jak i technologie przemysłowe, które absorbują dwutlenek węgla z atmosfery i go unieszkodliwiają, np. wykorzystanie biomasy do wychwytu CO2 wraz z zatłoczeniem go pod ziemię, czyli tzw. technologia BECCS. Jest już wiele takich pilotażowych instalacji, ale one są szalenie drogie i wymagają odpowiedniego wsparcia finansowego. Po 2030 r. w UE takie wsparcie będzie się musiało pojawić – podkreśla Robert Jeszke. KOBiZE proponuje też utworzenie Europejskiego Centralnego Banku Węglowego działającego jako niezależna instytucja odpowiedzialna za zarządzanie CDR i regulację podaży uprawnień EUA.
Nowy raport CAKE/KOBiZE sygnalizuje, że dołączenie do unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji nowych sektorów – budownictwa i transportu – i wyczerpywanie się puli uprawnień mogą destabilizować rynek po 2023 r. Komisja Europejska planuje przegląd EU ETS już w 2026 r. ze szczególnym uwzględnieniem możliwości włączenia mechanizmów pochłaniania CO2.
fot. freepik.com
oprac. /kp/