Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w Czechach rósł w grudniu wolniej od tego notowanego w Polsce. Jeszcze dwa miesiące temu czeska inflacja goniła polską, zbliżając się do 6% w skali roku, jednak później dynamika cen dóbr konsumpcyjnych u sąsiadów nieco wyhamowała. W listopadzie wskaźnik CPI urósł o 6% rok do roku, natomiast w grudniu - o 0,4% miesiąc do miesiąca i 6,6% rdr. Mimo to inflacja wciąż trzykrotnie przekracza cel inflacyjny Narodowego Banku Czech. To najwyższy wynik od 2008 r.
Jest to natomiast wyraźnie mniej niż w Polsce, gdzie GUS za grudzień zaraportował inflację na poziomie 8,6%, co było najwyższym wynikiem od 21 lat. Jest to także więcej niż w innych krajach w regionie, które zmagają się z wysoką i szybko rosnącą inflacją cenową. W piątek grudniowe dane przekażą Węgry (prognoza: 7,2% rdr), Rumunia (7,8%) i Słowacja (5,9%).
W Czechach przez poprzedni rok pieczywo podrożało o 6,6%, nabiał o 5,9%, cukier o 17,5%, a warzywa o 13,5%. Problemem w dalszym ciągu była też bardzo wysoka dynamika cen paliw, na poziomie niemal 30% rocznie. Wzrost wskaźnika CPI kontrowała obniżka stawki VAT na energię elektryczną i gaz ziemny, dzięki czemu ceny tej pierwszej były o 15% niższe niż przed rokiem, a gazu spadły o 7,9%. Za to z powodu podwyżki akcyzy ceny produktów tytoniowych wzrosły o 10,5%.
Z czego wynika różnica? W Polsce Rada Polityki Pieniężnej dopiero w październiku zaczęła podnosić stopy procentowe. Ponadto NBP prowadził politykę osłabiania złotego, co dodatkowo pobudzało inflację cenową. Tymczasem Narodowy Bank Czech jeszcze w czerwcu odszedł od rekordowo niskich stóp procentowych, a kolejne podwyżki zafundował w sierpniu i kolejnych miesiącach. W niecałe pół roku cena kredytu wzrosła z 0,25% do 3,75% - i nie jest to prawdopodobnie koniec. Dla porównania - stopa referencyjna NBP została podniesiona z 0,1% do 2,25% w trzy miesiące, przez co Polska najniższe stopy procentowe w regionie.
fot. Wikipedia
oprac. /kp/