23,9% pracowników w Polsce otrzymuje od przełożonych e-maile, SMS-y lub inne wiadomości za pomocą komunikatorów po godzinach pracy w typowo służbowych sprawach. 56,5% respondentów nie doświadcza tego problemu, a 6,6% nie pamięta, czy to się zdarzyło. 13% dostaje maile, SMS-y i inne wiadomości od przełożonych tylko w awaryjnych sytuacjach.
Z badania wynika, że 85,5% osób odbierających korespondencję odpowiada na nią jeszcze tego samego dnia. Ponad połowa badanych, jeśli szybko nie reaguje, jest ponaglana. Autorzy badania ocenili, że jego wyniki są dość niepokojące, bo głównie dotyczą młodych osób, a opisane zachowanie jest prostą drogą do wypalenia zawodowego. – Chociaż w firmach to rzeczywistość, wysyłanie podwładnym SMS-ów czy wiadomości za pośrednictwem komunikatorów absolutnie nie powinno mieć miejsca po godzinach pracy. Ci, którzy je otrzymują, mogą odczuwać ciągły niepokój, bo polecenie służbowe może nadejść w każdej chwili – podkreśla Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.
Dodaje, że z czasem zaczyna to wywoływać lęk antycypacyjny, polegający na przewidywaniu negatywnych scenariuszy. Prowadzi też m.in. do problemów ze snem, rozdrażnienia, dekoncentracji i spadku efektywności. – Oczywiście tracą na tym również pracodawcy – zaznacza ekspert.
Radca prawny dr Karolina Mazur, współautor badania od strony prawnej, wskazała, że wysyłanie wiadomości do pracownika lub podejmowanie z nim kontaktu telefonicznego poza godzinami pracy nie jest zakazane. Zaznaczyła jednocześnie, że zatrudniony nie jest wówczas zobowiązany do udzielenia odpowiedzi. Wyjątkiem jest dyżur pracowniczy. W innych sytuacjach powyższe działanie przełożonego może zostać uznane za polecenie pracy w godzinach nadliczbowych, szczególnie, gdy w następstwie kontaktu pracownik musi zrealizować dodatkowe czynności zawodowe. Za takie należy m.in. uznać udzielenie odpowiedzi na e-maila lub rozmowę telefoniczną w sprawach służbowych. Zgodnie z Kodeksem Pracy musi to zostać zrekompensowane dodatkowym wynagrodzeniem lub czasem wolnym.
– Z naszych obserwacji wynika, że w czasie pandemii praca zdalna w wielu przypadkach ewidentnie zatarła granicę między życiem prywatnym i pracą. Skutkiem tego jest przemęczenie – ocenia Michał Pajdak.
Wiadomości od szefów po godzinach pracy częściej doświadczają mężczyźni (27,2%) niż kobiety (20,5%). Dotyczy to głównie osób w wieku 23-35 lat (29,7%), zarabiających 7000-8999 zł netto miesięcznie (39,1%). – Widać, że to dotyczy głównie młodych i aspirujących pracowników. Dla takich osób praca bywa na pierwszym miejscu w życiu. Mają świadomość tego, że duże zaangażowanie może prowadzić do awansu, a co za tym idzie – wzrostu zarobków. Przełożeni są tego świadomi i dlatego pozwalają sobie na taki kontakt po godzinach pracy – tłumaczy Michał Pajdak.
Jak przypomina dr Mazur, pracownikowi przysługuje prawo do nieprzerwanego odpoczynku trwającego co najmniej 11 godzin na dobę i oprócz tego dodatkowo minimum 35 godzin w ciągu tygodnia.
fot. unsplash.com
oprac. /kp/