– Przełożenie obecnego okresu dekoniunktury na polski rynek pracy odbędzie się głównie poprzez kanał płac, a nie zwiększenie bezrobocia – oceniają ekonomiści PKO BP.
Jak podkreślają eksperci, firmy od dłuższego czasu doświadczające trudności z pozyskiwaniem pracowników decydują się na strategię tzw. chomikowania zatrudnienia, czyli braku jego redukcji pomimo obniżonego popytu na ich towary czy usługi. – Jednocześnie mierzą się z istotną presją kosztową wymuszającą poszukiwanie oszczędności. Takimi oszczędnościami będzie naszym zdaniem ograniczanie tempa wzrostu wynagrodzeń, a czynnikiem, który może ułatwiać obniżenie dynamiki płac w reakcji na obecną dekoniunkturę, jest relatywnie wysoki udział elastycznych komponentów (premie, dodatki) w łącznych wynagrodzeniach – wskazują w raporcie.
Ich zdaniem wraz z pogarszaniem kondycji finansowej firm komponenty te będą ograniczane. – Niemniej wysokie podwyżki płacy minimalnej – o 43% między 2022 a 2024 r. – i niedobory kadrowe sprawią, że dynamika wynagrodzeń tylko nieznacznie spowolni. Oczekujemy, że płace nominalne wyhamują z 14,3% rok do roku w pierwszym kwartale 2023 r. do 10,3% rdr w czwartym kwartale 2023 r. i 10,7% rdr w czwartym kwartale 2024 r. – przewidują ekonomiści.
Jak podkreślają, zmiany, które zaszły w ciągu ostatnich 20 lat na krajowym rynku pracy, wskazują, że znaczna część reakcji na spowolnienie przebiega za sprawą dostosowań dynamiki wynagrodzeń przy słabnących zmianach po stronie bezrobocia. – Uważamy, że strukturalne cechy polskiego rynku pracy nie dopuszczą, by obecne spowolnienie gospodarcze skutkowało istotnym wzrostem liczby bezrobotnych. Osoby, które stracą pracę w ramach restrukturyzacji/zwolnień, powinny być w stanie relatywnie szybko znaleźć nowe zatrudnienie ze względu na trwały niedobór pracowników na krajowym rynku pracy. Jednocześnie lata niedoborów pracowników zwiększają skłonność pracodawców do chomikowania pracy – podsumowują sytuację na rynku pracy w Polsce.
fot. freepik.com
oprac. /kp/