Powodzie generują ogromne ilości trudnych do zagospodarowania odpadów. Przede wszystkim są to odpady budowlane i wielkogabarytowe, często zmieszane z zanieczyszczeniami. Brak odpowiednich instalacji i przepisów utrudnia ich utylizację.
Jak podkreśla Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady Przedstawicieli Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych i zastępca dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw w Kaliszu, znaczną część odpadów powodziowych stanowią odpady budowlane i wielkogabarytowe. Są zmieszane z błotem i mokre. – Można w ich wypadku w zasadzie zapomnieć o prawidłowej segregacji czy recyklingu. Oznaczane są kodem 16 82, czyli jako odpady powstałe w wyniku klęsk żywiołowych. Problem polega na tym, że instalacje mają przeważnie bardzo małe limity na ich przyjęcie. W większości powinny iść do składowania. Pomysł ich spalenia w spalarniach jest wątpliwy ze względu na wysoką wilgotność – tłumaczy specjalista w zakresie inwestycji przemysłowych i gospodarki odpadami.
W razie składowania problemem będą odcieki z tych odpadów, które mogą zanieczyszczać glebę i wodę. – Odcieki można zebrać, ale z nimi też trzeba coś zrobić – zwraca uwagę ekspert. Dodaje, że w Polsce brakuje składowisk. – Od lat na fali optymizmu dotyczącego przetwarzania odpadów nie budujemy składowisk. Także na Dolnym Śląsku ich brakuje – wskazuje. Po poprzednich powodziach odpady były sukcesywnie zagospodarowywane, jednak przepisy nie były wtedy tak rygorystyczne. – Obecnie kluczowa jest szybkość. W tej chwili ilość odpadów w niektórych regionach, w niektórych miastach, jest ogromna. Trzeba je gdzieś zebrać, położyć ze świadomością, że stwarza to zagrożenie sanitarne. Potrzebne są rozwiązania prawne, które pozwolą w takich sytuacjach na odstępstwa od ogólnych zasad postępowania z odpadami – zaznacza.
Odpady, które powstały po powodzi, często są skażone biologiczne i chemicznie. – Obecnie zaleca się sterylizację wszystkich pomieszczeń, budynków, przedmiotów. W przypadku odpadów, które powstały po przejściu powodzi, nie ma jednej specjalistycznej metody postępowania – tłumaczy ekspert. – Instalacje, które je przyjmą, narażają się na problemy w przypadku kontroli. Pytanie też, kto ma zapłacić za ich przetworzenie. Kogo wpisać do Bazy Danych o Odpadach jako wytwarzającego i transportującego? Odpady w sytuacji klęski żywiołowej są gromadzone przez nieprofesjonalne podmioty. Z kolei instalacje na terenach objętych klęską żywiołową same mają problemy. Niektóre są pozalewane, podtopione, jest do nich utrudniony dojazd – zaznacza ekspert.
W ocenie Piotra Szewczyka nie da się oszacować ilości odpadów powstałych w związku z wrześniową powodzią w południowo-zachodniej Polsce. – W miastach będzie to łatwiejsze, ale przecież na ogólną sumę składają się też odpady ze zniszczeń w pojedynczych wioskach – zauważa. Pytany o zbiórki ubrań dla powodzian w 1997 r., które następnie trzeba było utylizować, podkreśla, że nieprzemyślane, spontaniczne zbiórki tekstyliów są problemem. – Zbiórka ubrań na pewno jest potrzebna, ale powinna się to odbywać w centrach logistycznych, w zorganizowany sposób, żeby było wiadomo, ile, czego i gdzie potrzeba – wyjaśnia.
Rządowy projekt tzw. specustawy powodziowej uprawnia wojewodę do wydania polecenia o zagospodarowaniu odpadów powstałych w wyniku powodzi, jeżeli niemożliwe jest ich zbieranie, transport lub przetwarzanie zgodnie z przepisami o ochronie środowiska. Polecenie wojewody może dotyczyć składowania lub spalania odpadów bez wstępnych procesów przetwarzania. Po wejściu przepisów w życie wojewoda będzie mógł zlecić przekazanie niesegregowanych odpadów komunalnych do innych instalacji niż instalacje komunalne. Może zarządzić on wyłączenie wymagań dotyczących selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Zgodnie z projektem gospodarowanie odpadami na podstawie polecenia wojewody będzie nadzorował wojewódzki inspektor ochrony środowiska.
fot. UG Krzanowice
oprac. /kp/