W przyszłym roku nastąpią zmiany w metodologii wyznaczania charakterystyki energetycznej budynków i związanych z nią świadectw. Wprowadzone zostaną nowe oznaczenia w skali od A do G wzorowane na tych znanych ze sprzętu RTV i AGD, co ma na celu m.in. uczynienie tych informacji bardziej czytelnymi i przejrzystymi, zwłaszcza dla konsumentów.
Świadectwo charakterystyki energetycznej definiuje zapotrzebowanie budynku lub jego części na energię potrzebną do normalnego użytkowania. Obejmuje to energię na ogrzewanie i wentylację, przygotowanie ciepłej wody użytkowej i chłodzenie, a w przypadku budynków niemieszkalnych także oświetlenie. Jak przypomina dr hab. inż. Arkadiusz Węglarz, profesor Politechniki Warszawskiej i doradca zarządu w Krajowej Agencji Poszanowania Energii, świadectwa energetyczne stanowią ważny instrument wdrażania efektywności energetycznej w budownictwie, ale i w polskiej gospodarce. – W tej chwili mamy dokumenty oparte o taki model, który pokazuje na tzw. suwaku dwa miejsca. Pierwsze pokazuje standard, jaki aktualnie obowiązuje, i na tym tle jest pokazana charakterystyka energetyczna danego budynku. Zwyczajny człowiek, który ma na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej podjąć decyzję zakupową, niekoniecznie będzie zorientowany, co znaczy różnica na suwaku. Większość społeczeństwa to nie są fachowcy od budownictwa czy audytorzy, tylko ludzie, którym trzeba w prosty sposób, za pomocą zrozumiałych ikon i symboli, przedstawić wynik analizy, która jest dosyć skomplikowana, bo obejmuje przegrody budynku, sposoby ogrzewania czy zaopatrzenia w ciepło – tłumaczy ekspert.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami świadectwo energetyczne jest wymagane przy sprzedaży lub wynajmie budynku bądź jego części. Nie jest natomiast konieczne, jeśli właściciel sam korzysta z nieruchomości i nie planuje jej zbycia ani wynajmu. Prof. Arkadiusz Węglarz zaznacza, że obowiązek wystawiania świadectw istnieje już od kilku lat, lecz aktualnie wprowadzane klasy, bardziej podobne do tych stosowanych przy sprzęcie AGD i RTV, mają poprawić postrzeganie tego narzędzia przez społeczeństwo i pokazać jego użyteczność. – Co prawda w Polsce przy wyborze mieszkań kierujemy się najczęściej po pierwsze lokalizacją, potem patrzymy na cenę, a efektywność energetyczna jest dla uświadomionych ludzi. W związku z tym kluczowy problem we wdrażaniu tych zmian to nie jest to, czy zmienimy świadectwo, tylko czy zmienimy mentalność i czy społeczeństwo będzie korzystać z tych narzędzi w postaci świadectw charakterystyki energetycznej i klas energetycznych, ładnie graficznie opracowanych – ocenia.
Zaktualizowana dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady UE w sprawie charakterystyki energetycznej budynków nakłada wymóg, aby do 29 maja 2026 r. świadectwa były zgodne z nowym wzorem określającym klasę charakterystyki energetycznej budynków w zamkniętej skali, wyłącznie za pomocą liter od A do G. Klasa A ma odpowiadać budynkom bezemisyjnym, zaś klasa G budynkom o najgorszej charakterystyce energetycznej w krajowych zasobach budowlanych w momencie wprowadzania skali. Dyrektywa dopuszcza też przyznanie klasy A+ budynkom, których maksymalny próg zapotrzebowania na energię jest co najmniej 20% niższy niż maksymalny próg budynków bezemisyjnych i które wytwarzają na miejscu więcej energii ze źródeł odnawialnych rocznie niż wynosi ich roczne zapotrzebowanie na energię pierwotną. Ministerstwo Rozwoju i Technologii obecnie pracuje nad projektem rozporządzenia wprowadzającego te klasy.
Prof. Arkadiusz Węglarz wyjaśnia, że dyrektywa EPBD wprowadza pojęcie tzw. bezemisyjnych budynków, czyli charakteryzujących się bardzo wysoką klasą efektywności energetycznej, a resztę energii pozyskujących ze źródeł bezemisyjnych, bez źródeł spalania w ich obrębie. Takie budynki mogą być podłączone do efektywnych energetycznie sieci ciepłowniczych czy elektrycznych zgodnie z definicjami zawartymi w innej dyrektywie o efektywności energetycznej.
Zgodnie ze zaktualizowaną dyrektywą wszystkie nowe budynki powinny być bezemisyjne do 2030 r., a istniejące powinny zostać w nie przekształcone do 2050 r. – Kluczowe jest doprowadzenie w pewnej perspektywie do neutralności klimatycznej i w tej dyrektywie są stosowane różne narzędzia, np. wykorzystanie dachów do energetyki słonecznej, ograniczenie, a w zasadzie wyeliminowanie w pewnej perspektywie źródeł na paliwa kopalne, wprowadzenie punktów doradztwa energetycznego w postaci one-stop-shopów i pewne wytyczne dla krajów dotyczące nakazu modernizacji budynków, które będą zwiększać klasy na lepsze – wymienia ekspert.
W przypadku budynków niemieszkalnych dyrektywa EPBD stopniowo wprowadza minimalne standardy charakterystyki energetycznej oparte na progach ustalanych na szczeblu krajowym, co ma doprowadzić do renowacji 16% budynków o najgorszych parametrach do 2030 r. i 26% do 2033 r. W przypadku budynków mieszkalnych każdy kraj UE przyjmie własną krajową trajektorię mającą na celu zmniejszenie średniego zużycia energii pierwotnej o 16% do 2030 r. i o 20-22% pięć lat później. Prof. Arkadiusz Węglarz wyjaśnia, że wprowadzenie klas jest konieczne, aby w łatwy sposób prowadzić te działania i później za pomocą metodologii charakterystyki energetycznej określać ich efekty. – Kluczowe jest to, że nowe klasy będą w tzw. energii pierwotnej całkowitej, co jest zupełnie innym wskaźnikiem niż te, które są w tej chwili, czyli nieodnawialnej energii pierwotnej. Prawdopodobnie to będzie tak, że na tych nowych będzie policzony wskaźnik całkowitej energii pierwotnej i według tego będą policzone klasy, natomiast prawdopodobnie będzie też wskaźnik nieodnawialnej energii pierwotnej, żeby można było porównać je z poprzednim systemem – podsumowuje.
fot. freepik.com
oprac. /kp/











