Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie wyniosło 7670,19 zł, czyli o 11,8% więcej niż rok temu. To rekordowy poziom nominalnego przeciętnego wynagrodzenia w historii. Wynagrodzenia nadal rosną w tempie dwucyfrowym i eksperci spodziewają się, że tak będzie również w 2024 r. – Sprzyjać temu będzie strukturalny niedobór siły roboczej przy utrzymującym się popycie na pracowników i hamującym napływie migrantów zarobkowych oraz działania regulacyjne, w tym przede wszystkim wzrost płacy minimalnej do 4300 zł, czyli drugi rok z rzędu o ok. 20% w ciągu roku – prognozują ekonomiści Santander BP. Według szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wzrost płacy minimalnej obejmie 3,6 mln osób, czyli ponad 1/4 pracowników najemnych w całej gospodarce.
Z analizy ekspertów wynika też, że jeżeli nowy rząd zrealizuje dodatkowo zapowiedzi dotyczące podwyżki płac o 20% dla sfery budżetowej i o 30% dla nauczycieli, to wzrost wynagrodzeń o przynajmniej 20% obejmie w sumie co najmniej 1/3 pracującej populacji. – W takich warunkach wdaje się mało prawdopodobne, aby wzrost przeciętnych wynagrodzeń spowolnił w 2024 r. poniżej 10% rok do roku. Równolegle utrzyma się wysokie tempo indeksacji świadczeń społecznych (renty i emerytury wzrosną w marcu ponownie o kilkanaście procent) i transferów (800+) – wskazują.
Wysokie dochody gospodarstw domowych będą wsparciem dla konsumpcji, ale jednocześnie będą utrudniały dalsze wygaszanie presji inflacyjnej. Ekonomiści spodziewają się też, że wraz z ożywieniem gospodarczym popyt na pracowników wzrośnie. – Obraz sytuacji na rynku pracy nie jest jednak jednoznacznie różowy. Redukcja zatrudnienia w przetwórstwie przemysłowym jest dość mocno zaawansowana i w ciągu półtora roku objęła już ok. 250 tys. osób. Zwolnienia widoczne są też w transporcie (który w dużym stopniu zależy od wyników przemysłu) i w budownictwie. Presja na spadek marż może być wciąż impulsem do restrukturyzacji zatrudnienia w niektórych sektorach i firmach. Pojawiają się sygnały z firm dotyczące planowanych zwolnień grupowych. Naszym zdaniem ożywienie gospodarcze powinno jednak oznaczać dalszy wzrost, a nie spadek popytu na pracowników w skali całej gospodarki – analizują, dodając, że liczą na kontynuację umiarkowanie pozytywnych trendów w kolejnym roku. Sprzyja temu odsetek firm raportujących nieobsadzone miejsca pracy utrzymujący się powyżej długookresowej średniej i poprawa prognoz zatrudnienia przez firmy w badaniach koniunktury. – Z drugiej strony skala ożywienia wzrostu PKB nie będzie wymagała znacznego wzrostu liczby osób pracujących, biorąc pod uwagę rezerwy produktywności, więc wzrost zatrudnienia będzie zapewne tylko lekko powyżej zera – podsumowują.
Czytaj także: Wynagrodzenia w listopadzie na rekordowym poziomie
fot. pexels.com
oprac. /kp/