2025 r. ma szansę zostać drugim lub trzecim najcieplejszym rokiem w historii pomiarów – wynika z raportu Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO). Już poprzedni rok został oficjalnie uznany za rekordowo ciepły, a stężenie gazów cieplarnianych osiągnęło najwyższe w historii wartości. W związku z tym rośnie presja, by na rozpoczynającym się szczycie klimatycznym Organizacji Narodów Zjednoczonych COP30 w brazylijskim Belém dotychczasowe deklaracje przełożyły się na konkretne i skuteczne działania.
Jak podkreśla Marcin Popkiewicz, fizyk i redaktor portalu Nauka o Klimacie, publikowane przed szczytami klimatycznymi raporty, takie jak ten od WMO, stanowią sumę wiedzy naukowej i są pełną mobilizacją dla środowiska politycznego, by pilnie zająć się tematem zmian klimatu. „State of the Global Climate Update” z początku listopada sygnalizuje, że klimat osiągnął punkt, w którym wszystkie kluczowe wskaźniki wysyłają alarmujące sygnały. Utrzymujący się trend ocieplenia sprawia, że średnia temperatura przy powierzchni Ziemi w okresie od stycznia do sierpnia 2025 r. była wyższa o ok. 1,42°C od średniej sprzed epoki przemysłowej. Choć jest to nieco mniej niż 1,55°C odnotowane w ubiegłym, najcieplejszym roku w 175-letnim okresie obserwacji, naukowcy WMO zwracają uwagę, że rekordowe stężenie gazów cieplarnianych i zawartość ciepła w oceanach z 2024 r. nadal rosły w bieżącym roku. Mimo tych niepokojących danych zaznaczają, że ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5°C do końca stulecia jest wciąż możliwe, choć jednocześnie konieczne.
– Te wszystkie głosy nauki, które przypominają, dlaczego to jest ważne i pilne, pozwalają jednak na pewien postęp. To nie tylko jest kwestia tego, że dochodzi do przełomu na szczycie klimatycznym, ale też jest to pewien drogowskaz dla biznesu, co należy robić dla regulacji np. w Unii Europejskiej czy w Chinach, które prowadzą w stronę efektywnej gospodarki, opartej na czystych źródłach energii – komentuje Marcin Popkiewicz. Potwierdzają to statystyki, według których świat w ubiegłym roku dodał 585 GW energii odnawialnej – co stanowiło ponad 92% wszystkich nowych mocy – zwiększając globalny potencjał do 4448 GW. Oznacza to rekordowy roczny wzrost na poziomie 15,1%, a niemal całą nową moc stanowiły energia słoneczna i wiatrowa. Choć liczby te robią wrażenie, eksperci Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej wskazują, że nie są one wystarczające, by osiągnąć zakładany cel potrojenia mocy wytwórczych OZE do 2030 r., co wymagałoby rocznego przyrostu na poziomie 16,6%.
Z tego powodu negocjacje klimatyczne, jak tłumaczy Marcin Popkiewicz, muszą skupiać się na wspólnej odpowiedzialności i globalnym działaniu. – To trochę tak, jakbyśmy mieszkali razem nad jeziorem, do którego ja zrzucam ścieki, ty zrzucasz ścieki i Kowalski zrzuca ścieki. Zrzucamy tych ścieków coraz więcej, a nasze jezioro zamienia się w śmierdzące bajoro. Tylko czemu ja mam budować oczyszczalnię, skoro 200 gospodarstw domowych zrzuca ścieki do jeziora, tak jak 200 krajów na świecie zanieczyszcza atmosferę? Jak ja się ograniczę, to ja ponoszę koszty, a 199 źródeł ścieków nadal jest. Spotykamy się więc razem, żeby stwierdzić, że wszyscy budujemy tę oczyszczalnię, zmieniamy nasze gospodarstwa, żeby tych ścieków nie zrzucać do jeziora, czyli nie emitować dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych do atmosfery – podkreśla ekspert.
Simon Stiell, sekretarz wykonawczy ONZ ds. zmian klimatu, podkreślił, że konferencja COP30 powinna osiągnąć trzy główne cele: wysłać jasny sygnał o pełnym zaangażowaniu krajów we współpracę klimatyczną poprzez uzgodnienia we wszystkich kluczowych kwestiach, przyspieszyć implementację działań we wszystkich sektorach gospodarki oraz połączyć działania na rzecz klimatu z korzystnym wpływem na życie ludzi, np. w postaci mniejszego zanieczyszczenia czy tańszej i bezpiecznej energii. Jak zauważa Marcin Popkiewicz, wiatr i słońce stały się już najtańszymi źródłami energii na świecie, a tempo wzrostu produkcji z tych bezemisyjnych źródeł jest obecnie większe niż tempo wzrostu zapotrzebowania na energię na świecie. – To oznacza, że paliwa kopalne osiągają swój szczyt wykorzystania i w kolejnych latach – w miarę jak będziemy oddawać coraz więcej czystych, tanich źródeł energii – udział paliw kopalnych i emisje z tym związane będą maleć. Swoją drogą te technologie rozwijają się m.in. dlatego, że są szczyty klimatyczne i narody świata deklarują i podejmują pewne działania, żeby emisje redukować, pojawiają się firmy, które mówią: dostarczymy bezemisyjne i docelowo tańsze źródła energii i będziemy je sprzedawać – wskazuje.
Transformacja energetyczna przyspiesza, o czym świadczy przekroczenie 46% udziału OZE w całkowitym potencjale wytwórczym. Ekspert podkreśla, że świat odchodzi od paliw kopalnych nie tylko ze względów klimatycznych, ale także bezpieczeństwa energetycznego i geopolitycznego. – Więc my rozwijamy produkcję fotowoltaiki, baterii, samochodów elektrycznych i nie dość, że chronimy klimat, to jeszcze wzmacniamy naszą gospodarkę, poprawiamy bezpieczeństwo energetyczne – podsumowuje Marcin Popkiewicz.
fot. freepik.com
oprac. /kp/











